Co łączy:
- powrót do treningu po przerwie,
- powrót do pracy po urlopie,
- powrót do zawieszonego projektu,
- powrót do normalnego życia po szczególnie wymagającej sytuacji w życiu (np. zmiana miejsca zamieszkania, ważny egzamin, rozwód),
- powrót do starej pasji?
Jedno słowo – „powrót”. Dodałbym do tego jeszcze jeden przymiotnik – „trudny”.
Jak uczynić powrót do pracy, treningu, pasji lub innej aktywności lżejszym? Czy istnieje cudowna technika?
Trudne zderzenie z rzeczywistością
Powroty potrafią być trudne.
Nawet tygodniowa przerwa w treningach siłowych może skutkować, że kolejny trening będzie wydawał się przeprawą przez Syberię.
Po dwutygodniowym wyjeździe wypoczynkowym, zamiast uczucia „naładowania baterii”, w pierwszym momencie możesz doświadczyć lenistwa, rozbicia, problemów z koncentracją, a nawet stresu pourlopowego.
Tak, istnieje coś takiego jak stres pourlopowy i najlepiej opisuje go chyba poniższy mem:

A o tym jak bardzo wykańczająca potrafi być wymagająca sytuacja życiowa, taka jak zmiana miejsca zamieszkania, związana z trzytygodniowym maratonem dzienno-nocnym, sam miałem okazję przekonać się w ostatnim czasie.
Tak. Ten wpis, choć dam z siebie wszystko, jest dla mnie powrotem do życia po dwóch tygodniach nieobecności na blogu i w mediach społecznościowych, nie mówiąc już o 20 dniach wylogowania z życia. Jak wygląda moja rzeczywistość? Postapokaliptycznie. Ledwie sklecam zdania, a zabranie się za napisanie tekstu zajęło mi trzy dni.
Czy pałuję się za to? Nie! Wielokrotnie przekonałem się, że fatalna efektywność jest normalnym etapem powrotu do formy, a walka z nią czyni go tylko trudniejszym.
Dlaczego powroty do aktywności są takie trudne?
Nie istnieje jedna przyczyna, dla której powroty do aktywności bywają przeprawą przez mękę, ale warto wyszczególnić co najmniej kilka z nich.
Powrót do aktywności to także powrót do nawyków
Niezależnie od tego, czy wracasz do codziennego życia po wakacjach, czy trudnym i wymagającym momencie w życiu, zmienia się Twoja rutyna.
Choć dwutygodniowy wyjazd niekoniecznie wystarczy do zbudowania nowych nawyków, przez ten czas skutecznie zaburzysz dotychczasowy obraz swojej codzienności. Nic dziwnego, że potrzebujesz kilku dni lub tygodnia na powrót do poprzednich nawyków.
Sprawę komplikuje powrót do pasji lub innej aktywności po dłuższym okresie, na przykład roku. W tym czasie Twoja codzienność jest wypełniona zupełnie innymi nawykami i będzie wymagać więcej treningu oraz znacznej reorganizacji codzienności, by znaleźć w życiu miejsce na stare zainteresowanie.
Inne pojęcie czasu i inna perspektywa jego postrzegania
Istnieją osoby planujące harmonogram dnia na wakacjach co do minuty.
Nie oszukujmy się jednak… Większość z nas udając się na wczasy:
- Rano idzie na śniadanie,
- W południe idzie na plażę / zwiedzanie,
- Wieczorem idzie do restauracji / na drinka.
Posługujemy się zupełnie innymi pojęciami odnośnie określania czasu. Zamiast 14.30 jutro jest „może dziś wieczorem, jeśli będzie mi się chciało”. Dodatkowo, im dłużej wypoczywamy, tym bardziej skupiamy się na teraźniejszości (Swoją drogą, w ten sposób przybliżamy się trybem życia do osób zamieszkujących takie państwa jak Meksyk). Przeszłość i przyszłość? Na chwilę przestaje istnieć. Znikają nadzieje, zmartwienia, smutki, plany oraz cele.
Nadchodzi jednak dzień, w którym wracamy do codzienności, do pracy lub biznesu. Pojawiają się zupełnie inne pojęcia czasu. Znów jest 26 lipca o 14.45 i za 2 dni do 13.00 lub jeśli się da to wcześniej.
Cóż, zarówno przestawienie się na odpoczynek, jak i do trybu pracy wymaga czasu.
„Pusta głowa”…
Czego świetnym przypadek jest mój powrót po ponad dwutygodniowej nieobecności spowodowanej licznym sprawami związanymi z przeprowadzką i kilkoma innymi.
Przez całe ostatnie trzy tygodnie nie zajmowałem się niczym innym. Moją głowę zajmowały zupełnie inne rzeczy. W tym czasie blog, Instagram, Facebook i newsletter istniały tylko przed snem, kiedy myślałem o tym, jak bardzo chcę do nich wrócić. Za dnia w zasadzie nie pamiętałem o dotychczasowym stylu życia. Nie wybiegałem w przyszłość, nie planowałem postów, nie myślałem o pomysłach.
Wracając, rozpocząłem pracę od planów. Pomimo odkopania list z pomysłami na posty, celami, uderzając dokładnie w tym momencie palcami o klawiaturę, czuję jakbym operował kilofem. Wróciłem z pustą głową, chaosem i brakiem weny. Wypadłem z rytmu i muszę ponownie wkręcić się w styl życia, w którym codziennie pojawiają się nowe plany na treść, promocję i pierwsze kroki w monetyzacji.
Inny przykład?
Grałem na gitarze przez 8 lat. Nieustannie wyczekuję, by dopaść mojego Fendera ponownie, gdy będę mógł znaleźć na to trochę czasu. To z czym się spotkam, poza brakiem dawnych nawyków, to ponownie pusta głowa. Od czego zacznę? Trening chromatyczny? Przypomnienie koła kwintowego? Odświeżenie skal? Kursu? Pytaj mnie dalej.
Jeżeli i Ty właśnie cierpisz na to, co ja nazywam syndromem pustej głowy, luz. Z każdym kolejnym krokiem i dniem, w Twojej głowie wszystko będzie wracać do normy.
Zmęczenie i stres
Przerwa nie zawsze wiąże się z wypoczynkiem. Czasem spotykają nas wymagające i trudne życiowe sytuacje:
- maraton pracy,
- przeprowadzka,
- rozwód lub rozstanie,
- konflikt z prawem,
- utrata kogoś bliskiego,
- wypadek,
- inne zdarzenie losowe.
Wymagająca sytuacja może męczyć psychicznie i / lub fizycznie. Może przyczynić się do odczuwania nadmiernego stresu i skutków z nim związanych, np. zaburzeń snu, obniżonej koncentracji czy drażliwości.
Nic dziwnego, że wracając do tego co lubisz po trudnej sytuacji życiowej, czujesz się jak wrak człowieka. Jeśli jest to czymś, co naprawdę kochasz, sam powrót może przywrócić Cię na właściwe tory. Czasem jednak po takiej „przerwie”, warto pozwolić sobie na… prawdziwą przerwą. Na odchorowanie i psychofizyczną rekonwalescencję.
Jak ułatwić sobie powrót na właściwe tory?
Po pierwsze AKCEPTACJA – Będzie ciężko
Jeśli uświadomisz sobie, że powrót do aktywności będzie trudnym, ale tymczasowym okresem, możesz dać sobie odpowiedni luz i czas, zmniejszając oczekiwania wobec siebie. To o wiele zdrowsze, a i bardziej znośne, niż zaplanowanie mnóstwa działań, by później zderzyć się z niską produktywnością i zawodem.
Po drugie, zrób reset – przygotuj lub odśwież plan – ORGANIZACJA
Najlepiej wykorzystaj do tego narzędzie takie jak Nozbe (lub inne do planowania zadań), zeszyt lub kartkę papieru.
Nie jestem fanem tworzenia skomplikowanych planów, dlatego sugeruję Ci wyłącznie:
- Odświeżenie utworzonej przed przerwą listy zadań (jeśli taka powstała),
- Rozplanowanie zadań w czasie, dając sobie znacznie więcej luzu (To także dobra pora na weryfikację, czy możesz z czegoś zrezygnować),
- Wytypowanie pierwszego kroku.
Po trzecie – wykonaj pierwszy krok – DZIAŁANIE
Bez nadmiernego planowania, zastanawiania, oczekiwań, introspekcji, po prostu wykonaj pierwszy krok. To moment, w którym możemy zderzyć się z „niechciejem”, niską koncentracją i wrażeniem, jakbyśmy nie potrafili czegoś robić. Tak, to naturalne, dlatego na początku nie wymagaj od siebie zbyt wiele. Zrób plan minimum.
Po czwarte, podtrzymaj działanie – REGULARNOŚĆ
Pierwszy, drugi, a nawet siódmy dzień po dłuższej przerwie może być mniej efektywny. Dlatego zamiast narzucania nadmiernych oczekiwań wobec wyników swojej pracy, zadbaj o regularność, skup się na samym procesie, a efekty szybko wrócą niemal same.
Walkę zostaw na lepszy moment!
Zastosowanie powyższych propozycji wcale nie sprawi, że za dotknięciem magicznej różdżki wrócisz do wysokiej aktywności. Kluczem jest jednak zrozumienie, że powroty po prostu mogą, a może nawet mają tak wyglądać. Od Ciebie zależy, czy pomożesz sobie, wyciągając kilka cegieł z plecaka, czy dołożysz sobie niepotrzebnego dodatkowego balastu.