Jako dwudziestolatek tonąłem w morzu książek związanych z efektywnością osobistą. Czytałem tytuł za tytułem, przerabiałem temat za tematem. Nie powiem, i tak wyciągnąłem sporo z tego czasu, choć nie tyle ile wyciągam obecnie, czytając ich co najmniej 5 razy mniej. Najpierw musiałem jednak dojść do tego, że dotychczasowa strategia nie przynosi oczekiwanych rezultatów.
W czym tkwił problem?
Przerabiając wiele książek, odnosiłem wrażenie ciągłego rozwoju, co było wywołane przez nieustanne zdobywanie wiedzy i ćwiczenia na papierze. Zrozumiałem jednak, że czytanie literatury na temat efektywności osobistej nie ma większego sensu, jeśli za przyswajaniem nowej wiedzy nie idą systematyczne ćwiczenia po zakończeniu czytania, zmiana nawyków i stosowanie materiału w praktyce Czytanie, które praktykowałem ja oraz wciąż praktykuje wielu adeptów tematyki, bardziej przypomina kręcenie się w kółko i bieganie w miejscu. Uczysz się, przyswajasz nowe informacje. Być może mógłbyś/mogłabyś przekazać tę wiedzę dalej, ale nie stosujesz jej w swoim życiu, co jest równoznaczne z nieosiąganiem zamierzonych efektów.
Rozwiązanie? Konieczna okazała się zmiana metody czytania tego typu książek.
Wystarczyło wprowadzenie tylko jednej nowej zasady
Wprowadzenie jednej nowej zasady sprawiło, że zacząłem wyciskać z książek o efektywności osobistej wszystko, co najlepsze.
Zasada ta brzmi: „Nie przeczytam kolejnej książki na temat efektywności osobistej, dopóki nie wdrożę w życie wiedzy z poprzedniej”.
Najprostsze rozwiązania często okazują się mega skuteczne. Wprowadzenie takiej zmiany daje mi bardzo dobre efekty:
- uczę się w praktyce, zamiast jedynie przyswajać wiedzę,
- podnoszę regularnie swoje kompetencje,
- wprowadzam realne zmiany w życiu,
- odzyskałem dużo czasu, który poświęcam na literaturę specjalistyczną, biografie i powieści.
Pozostaje pytanie, jak skutecznie wprowadzać w życie to, o czym czytamy w książce.
Jak skutecznie wdrażać w życie treść dowolnej książki?
Mój sposób jest bardzo prosty i polega na posiadaniu w pogotowiu notatnika (papierowego lub cyfrowego), w którym będziesz tworzyć notatki. Spisuj i oznaczaj specjalnym symbolem każdą zmianę lub działanie, które chciałbyś/chciałabyś wprowadzić w życie.
Będziesz mieć do czynienia z dwoma typami aktywności:
- jednorazowe działania (np. sporządź listę swoich wartości),
- zmiana nawyków (np. codzienne planowanie dnia).
Wszystkie zadania typu to-do wprowadzam na bieżąco z notatek do aplikacji do zarządzania zadaniami, takiej jak Nozbe. Następnie planujesz, kiedy je wykonasz i… robisz to, odhaczając kolejne działania. Trudniej jest z nawykami. Definiuję je w osobnej aplikacji do nich przeznaczonej. Ja korzystam z Fabulous. Przeczytasz o niej we wpisie o aplikacjach do organizacji swojego życia. Wspominam w nim również o apce Habitica, którą także oceniam bardzo dobrze. Po wprowadzeniu nawyków do aplikacji, łatwiejszą część mamy za sobą. Pozostaje trening, świadome budowanie nowych konstruktywnych nawyków i rezygnacja ze starych, niekorzystnych. A to będzie wymagało sporo codziennej uwagi z Twojej strony. Właśnie tak dokonuje się jednak trwałych zmian.
Na koniec…
Stosując tę zasadę, zanim przeczytasz kolejną pozycję minie sporo czasu. Być może kilka tygodni, miesięcy lub pół roku. Na pewno będzie to jednak czas obfitujący w pozytywne efekty. To znacznie lepsze, niż przerzucenie tony książek, z których wyciągniesz 10%. W moim przypadku okazało się, że rocznie kilka tego typu książek stanowczo wystarczy.